w stawach, szwendają po wyrobiskach piasku, wydłubując muszle jeszcze z plejstocenu. - Mówią, że chcą tylko ciszy. I żeby im pachniało wsią. Nawet brzydko - opowiada Kuza. - Osiem lat temu chcieli, żeby było jak na Majorce, ale taniej. Teraz potrafi jeden z drugim zadzwonić z komórki do miasta, żeby się pochwalić, że wydoił krowę!<br><br>Najdziwniejsza scena widziana dotąd w Śladkowie: 2003 r., turyści, spora grupa, w bezsłoneczną pogodę leżeli na golasa. Miejscowe dzieciaki podglądały ich z szuwarów, tak więc Adam Pietrzyk, właściciel plaży, musiał gości popędzić. A potem tłumaczyć się z ich zachowania przed sąsiadami.<br>- Ale gospodarze też się zmieniają - dodaje Kuza. - Wielu