Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Super Express
Nr: 20/2
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
ona istnieje, ale bez Pana... - Powiedziałem sobie kiedyś, i słowa dotrzymam, że takie pytanie będzie jednym z nielicznych, na które nigdy nie odpowiem wprost. Nie będę ranił innych ludzi. Pewnie przyczyny tkwiły we mnie. W zespole też. Widziałem, że dalsze istnienie grupy nie ma sensu. To wszystko było na granicy wydolności. Nie zmienialiśmy się jako muzycy. Do tego dochodziło moje obrzydzenie do kraju takiego jak ten. Ubecy utrudniali nam życie, a i naród też potrafił na naszych koncertach wykonywać rzeczy, których nie zapomnę nigdy.

- Co takiego?

- Przerwaliśmy kiedyś koncert, bo ktoś kogoś zranił nożem. Ludzie chcieli obrzucać nas kamieniami, kiedyś widownia
ona istnieje, ale bez Pana... - Powiedziałem sobie kiedyś, i słowa dotrzymam, że takie pytanie będzie jednym z nielicznych, na które nigdy nie odpowiem wprost. Nie będę ranił innych ludzi. Pewnie przyczyny tkwiły we mnie. W zespole też. Widziałem, że dalsze istnienie grupy nie ma sensu. To wszystko było na granicy wydolności. Nie zmienialiśmy się jako muzycy. Do tego dochodziło moje obrzydzenie do kraju takiego jak ten. Ubecy utrudniali nam życie, a i naród też potrafił na naszych koncertach wykonywać rzeczy, których nie zapomnę nigdy.<br><br>- Co takiego?<br><br>- Przerwaliśmy kiedyś koncert, bo ktoś kogoś zranił nożem. Ludzie chcieli obrzucać nas kamieniami, kiedyś widownia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego