Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 27
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
wciąż tych samych lokalnych firm. Firmy początkowo malutkie i niezbyt bogate, w wyniku intensywnej współpracy z TP SA Piła rosną w siłę (przykładowo firma E. należąca do Piotra K., biznesmena z Trzcianki, zatrudniająca początkowo kilka osób, staje się zakładem stuosobowym). - Te firmy przechwytywały pieniądze na inwestycje i wykonywały robotę, którą wydział wykonawstwa mógł zrobić taniej. Niestety nie dostawał zleceń. Skutek był oczywisty: prywatni rośli w siłę, a my zatrzymaliśmy się na etapie łopaty i kilofa - mówi B.
W jego opinii cel był prosty jak słup telefoniczny: stopniowo wyeliminować wydział wykonawstwa, który co prawda był tani, a w dodatku zapewniał pracę 80
wciąż tych samych lokalnych firm. Firmy początkowo malutkie i niezbyt bogate, w wyniku intensywnej współpracy z TP SA Piła rosną w siłę (przykładowo firma E. należąca do Piotra K., biznesmena z Trzcianki, zatrudniająca początkowo kilka osób, staje się zakładem stuosobowym). - Te firmy przechwytywały pieniądze na inwestycje i wykonywały robotę, którą wydział wykonawstwa mógł zrobić taniej. Niestety nie dostawał zleceń. Skutek był oczywisty: prywatni rośli w siłę, a my zatrzymaliśmy się na etapie łopaty i kilofa - mówi B.<br>W jego opinii cel był prosty jak słup telefoniczny: stopniowo wyeliminować wydział wykonawstwa, który co prawda był tani, a w dodatku zapewniał pracę 80
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego