Typ tekstu: Książka
Autor: Kuncewiczowa Maria
Tytuł: Cudzoziemka
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1936
Słychać było, jak woda pluszcząc ścieka do omszałych basenów. Liczne schody - szerokie, wyślizgane od stóp - prowadziły w nie istniejące już progi; szło się nimi i wstępowało się w niebo, w ten właśnie blady zachód zaciemnionych piniami. Domy bez drzwi i bez mieszkańców, otwarte jak kadzielnice - zamiast woni jadła i pracy - wydzielały zapach werweny. Skręcili w boczne uliczki, przystawali w wyłomach ścian, pośrodku mozaikowych posadzek, w niszach opuszczonych przez bóstwa, przed ołtarzem dzielnicowych lasów... Wszędzie tam niepodzielnie rządziły cykady. W Thermopolium po ladzie marmurowej pełzał wąż, a w domu Diany na balkonie gołąb spacerował w ukłonach. Wreszcie dotarli do teatru i usiedli
Słychać było, jak woda pluszcząc ścieka do omszałych basenów. Liczne schody - szerokie, wyślizgane od stóp - prowadziły w nie istniejące już progi; szło się nimi i wstępowało się w niebo, w ten właśnie blady zachód zaciemnionych piniami. Domy bez drzwi i bez mieszkańców, otwarte jak kadzielnice - zamiast woni jadła i pracy - wydzielały zapach werweny. Skręcili w boczne uliczki, przystawali w wyłomach ścian, pośrodku mozaikowych posadzek, w niszach opuszczonych przez bóstwa, przed ołtarzem dzielnicowych lasów... Wszędzie tam niepodzielnie rządziły cykady. W Thermopolium po ladzie marmurowej pełzał wąż, a w domu Diany na balkonie gołąb spacerował w ukłonach. Wreszcie dotarli do teatru i usiedli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego