działo poza obrębem sali, korytarza i bufetu, było dla nich tak odległe jak życie wsi dla mieszkańców śródmieścia. Wieści, jakie stamtąd do nich docierały, były niejasne i urywane. Ktoś puścił pogłoskę, że stary Pancer rewiduje płaszcze kelnerów, ale nikt nie potrafiłby wskazać człowieka, który pierwszy o tym powiedział.<br>Na korytarzu wydzierano sobie łyżki i widelce, zamówienia wykrzykiwano bezustannie, szef Balcer z pasją rzucał półmiski na okno, jak gdyby naraz chciał cały "Pacytik" nakarmić.<br>Palmiak, zgarbiony nad stosem półmisków, szukał czegoś wokoło siebie i rzucał krótkie, urywane zdania.<br>- To jest draństwo! Nasze płaszcze rewidować! Jak stary śmie! Julek! Weź tę sosjerkę za