ziarnku.<br>Odwrócił się gwałtownie, przyciągał ku sobie.<br>- Nie mów tak, lepiej uderz, mniej by bolało - dyszał jej w usta całując. - Wszystko, co mam, jest twoje.<br>- Prócz ciebie samego - kołysała głową. - Jestem biedniejsza od tego żebraka, bo on nie wie, co może mieć, a ja wiem, czego mi odmawiasz, co mi wydzierasz.<br>- Ja?<br>- Ty... To ty mnie nie chcesz.<br>Całował jej niebieskawe powieki, wygładzał wargami brwi. Na ramionach odkrywał szorstki osad morskiej soli. Próbował czułością stłumić, rozproszyć jej smutek. Jednak przemawiał tylko do ciała wygrzanego w słońcu, leniwie przyzwalającego na pieszczoty jak oswojone zwierzę.<br>- Zostaw - prosiła, kiedy wyłuskał jej białawą pierś, miażdżył