i konkurencyjną "Kulturą". Ta ostatnia z lubością rzuciła się na tak smakowity kąsek, który sam ze swej głupoty, niecierpliwości i braku doświadczenia im podsunąłem. Cóż, jak powiada Szekspir - biada podrzędnym istotom, które wchodzą między ostrza potężnych szermierzy... Niestety, wszedłem - zupełnie nieświadomie. I musiałem zginąć.<br>Zabrał się za mnie najbardziej doświadczony wyga, świetny reporter i bardzo dobrze piszący dziennikarz - Janusz Rolicki. Poszedł moim tropem i napisał swój reportaż o moim reportażu. Kiedy spotkałem się z nim w kawiarni "Wilanowska" - nie, nie powtórzył mojego błędu, wysłuchał mnie, dał mi powiedzieć co chciałem, a potem obrócił to przeciwko mnie - mówił, że jest mu mnie