Byli starsi od niego, po osiemnaście czy dziewiętnaście lat. Grali w karty rozmawiając swobodnie. Dwóch właściwie rozmawiało: zgrabny ciemny blondyn ubrany dobrze, z pewną nawet elegancją, i krępy białas o pucatej twarzy.<br>- No, a ty co na to? - pytał ładny blondyn.<br>- "Towarzyszu - mówię do Maćka - co na was ksiądz Wojda wygaduje, to głupie gadanie. Ja w takie zabombony nie wierzę, co robiący...<br>- Te, Staszek, grasz czy nie grasz? - zniecierpliwił się któryś. - Bij albo bierz, do cholery jasnej !<br>- Biorę...<br>Szczęsny spojrzał na białe rzęsy, białe włosy i czerwone pucki tego, co na słowa księdza powiedział - zabombony !... "<br>Świński blondyn" - pomyślał i ruszył w