mi ten rumieniec pozostał na fotografii, to by jeszcze nie było problemu. Szykowało się coś gorszego, bo automat zaczął do mnie gadać. Do odpowiedzi miałem dwa przyciski: tak i nie. Maszyna przywitała się, podziękowała za wybranie właśnie jej, zapytała, czy chcę fotki do dokumentu. Co najciekawsze, o półprofilu nie wspomniała, wygiąłem się sam. Gdy migawka miała pójść w ruch, padł ostatni szokujący komunikat: A teraz uśmiechnij się!<br>Swoje 12 zł za cztery zdjęcia widziałem już odpływające w siną dal, ale się nie ugiąłem, moja twarz znieruchomiała. Kto widział, żeby w dowodzie się uśmiechać? Wolno czy nie wolno? Nie zaufałem maszynie...<br><au>JAN DOMANIEWSKI