Przygładziła kosmyki rozwichrzone nad czołem, oblizała wargi, poprawiła tuszem sztuczny pieprzyk, pośliniła palce i przygładziła brwi... Uśmiechnęła się... Blado wypadł ten uśmiech przy ciemnobrązowych, przerażająco smutnych oczach. Nie mogę przecież tak wyglądać na scenie, powinnam być wesoła, pogodna, rozkoszna.<br>Jestem wesoła! Jestem pogodna! Jestem słodką, małą kobietką!<br>Podrygiwała przed lustrem, wyginając się raz do przodu, raz do tyłu.<br>Wyżej, trzeba skoczyć z wysoka, tak by poruszyły się wnętrzności - macica, jajniki... Przez chwilę obmacywała brzuch, starając się wybadać, czy nie wyczuwa jakiejś twardości lub obrzmienia. Brzuch wydawał się taki jak przedtem... Przed miesiączką zawsze wyczuwała obrzmienie i ociężałość. Wdrapała się na batut, stanęła