Je... je... je... - doktor przerwał. Wiedział dobrze, że nie wolno mu rozpoczynać zdań od słów na: ,,je", że zawsze przy słowach na ,,je" jąkanie osiąga maksimum.<br> A jednak zaczął. I stracił przez to jedyną okazję przemawiania w Wielkim Audytorium i oczywiście nigdy już nie będzie przemawiał, nigdy już nie będzie wykładał, nigdy nie będzie profesorem. I dr Brillat-Ćwierciakiewicz poczuł, iż audytorium krąży wokoło niego, że wiruje coraz prędzej i lada chwila wzleci w górę, gdzieś tam w górę, w niepojętą nirwanę wysokości. Całym wysiłkiem woli próbował dr Brillat-Ćwierciakiewicz opanować się, powrócić do przytomności, gdy nagle wśród wirującej wokoło niego