Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 01.03 (1)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
handlujący wołowiną, który w kontaktach biznesowych podpierał się nazwiskiem Józefa Oleksego. Rozdawał jego wizytówki z numerem komórkowego telefonu, powołując się przy tym na zażyłość zawiązaną w trakcie polowań.

Włodzimierz Cimoszewicz przyznaje, że takie sytuacje się zdarzają. - Jednak jeśli ktoś na polowaniu chciałby ze mną rozmawiać o interesach, to jest to wykluczone i taka osoba natychmiast się o tym dowiaduje.

Ale politycy lubią być wyprowadzani w pole. Janusz Sikorski opowiada o ustrzelonych własnoręcznie kaczkach i bażantach, które kurtuazyjnie przypisywał ludziom władzy. Nie protestowali.

Pełna mobilizacja

Sikorski przyznaje, że wie, jak władzy dogodzić. Dzień wcześniej zarządzał upolowanie odpowiedniej sztuki, a gdy prominent chybił
handlujący wołowiną, który w kontaktach biznesowych podpierał się nazwiskiem Józefa Oleksego. Rozdawał jego wizytówki z numerem komórkowego telefonu, powołując się przy tym na zażyłość zawiązaną w trakcie polowań.<br><br>Włodzimierz Cimoszewicz przyznaje, że takie sytuacje się zdarzają. - Jednak jeśli ktoś na polowaniu chciałby ze mną rozmawiać o interesach, to jest to wykluczone i taka osoba natychmiast się o tym dowiaduje.<br><br>Ale politycy lubią być wyprowadzani w pole. Janusz Sikorski opowiada o ustrzelonych własnoręcznie kaczkach i bażantach, które kurtuazyjnie przypisywał ludziom władzy. Nie protestowali.<br><br>&lt;tit&gt;Pełna mobilizacja&lt;/&gt;<br><br>Sikorski przyznaje, że wie, jak władzy dogodzić. Dzień wcześniej zarządzał upolowanie odpowiedniej sztuki, a gdy prominent chybił
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego