których słychać głos żywego człowieka, gdzie nie trzeba być talmudystą dialektycznym, żeby odkryć, o co autorowi chodzi, ilość takich artykułów zaczęła nagle wzrastać: niektóre świetne, inne nieporadne, zaczęły dawać możność wyczucia sytuacji i temperatury myśli, która już sama w sobie była czymś nowym w prasie mówiącej o plastyce, jakby się wylewała na inne dziedziny, zarażała je.<br>Z pism, które miałem w ręku, "Przegląd Artystyczny" ma znaczenie specjalne: wydawnictwo Państwowego Instytutu Sztuki i Związków Artystów Plastyków, z prof. dr Julianem Starzyńskim, jako przewodniczącym kolegium redakcyjnego, jest ono jak najbardziej oficjalne, a do tego w czasie zwykle ogromnie spóźnione (nr 5/6 z