skrawek jej piersi.<br> Pochyliwszy głębiej głowę, oglądała to pęknięcie, jak gdyby czekając,<br>żebym coś powiedział. Lecz to nie takie proste powiedzieć coś w takiej<br>chwili. Chyba nigdy dotkliwiej nie odczułem, jakim brzemieniem mogą być<br>te wszystkie słowa, których tak pełno się w sobie nosi. Nagle<br>pierzchają przed tobą, kryją się, wymawiają ci posłuszeństwo,<br>zostawiając cię jedynie z tym twoim lękiem, z twoim drżeniem pisklęcia,<br>które co dopiero opuściwszy skorupkę, nie wie jeszcze, że jest już na<br>świecie.<br> - To cóż takiego - powiedziałem po chwili i zrobiło mi się głupio, a<br>nawet uciekłem oczami z jej pleców, za którymi kryło się to pęknięcie