i dzieci, na dobro autora nawet. Powstaje błędne koło, w którym jedni na drugich wskazują palcami i nie wiadomo, od kogo w gruncie rzeczy zależy stopień i forma ograniczania swobody słowa. Konsekwencja druga: jak widzimy, cenzura (szeroko rozumiana), potęgując się, zdradza dążność do stania się instrumentem nie tyle prewencji, co wymierzania kary. W sytuacji, kiedy np. zakaz druku nie jest sygnowany przez konkretnego urzędnika, ale spada na autora jak piorun z nieokreślonego nieba "władzy" - łatwo już można manipulować tym zakazem jako narzędziem kary (kary dla pisarza bardzo dotkliwej), wymierzanej nie tylko za pisanie "niesłusznych" utworów, ale w ogóle za jakiekolwiek, także