łańcuchach z papieru i bibuły. Co i raz wykrzykiwała swój zachwyt nad skorupkami jajek imitującymi buzie pajaców czy dziwaczne zwierzątka, nad pyzatymi aniołkami, koszyczkami, w których umieszczano złote orzechy. Splątała błyszczące srebrem nici i "anielskie włosy", przeszkadzała, co się zowie. Obie panie z wyrzutem patrzyły na Martę, ich milczenie było wymowne. Niechże weźmie wreszcie swoje dziecko, wyprowadzi je, zabawi. Ale Marta rada była żywiołowej radości małej. Nareszcie udało się wyciągnąć ją z wędzarni czy z kuchni. Tutaj nie poparzy się wrzątkiem, nie naje gorących wędlin, tutaj jest w pełni szczęśliwa, oczekująca na czar jedynej w roku nocy.<br>W dniu Wigilii podano