Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
domu czeka na mnie żona. Masz szczęście, że nie masz żony... Naprawdę jedziesz?
- Powiedziałem.
- To wielka sprawa... Z czego się śmiejesz?
- Cieszę się.
- Aha... Proszę pani, jeszcze jedno piwo. Nic... Nie mam żadnego pomysłu. A forsa się kończy.
- Słuchaj, mam na drogę tylko kilka setek. Jeżeli chcesz, za stówę coś wymyślę.
- Kiedy?
- Zaraz. Co to ma być?
- Grotecha, bracie, grotecha.
Przez chwilę zastanawiasz się, czy nie uderzyć twego rozmówcy w twarz. Jeden cios w szczękę wystarczyłby, żeby spadł z krzesła. Nie znosisz takiego sposobu mówienia. Nagle stajesz się zadowolony. Powtarzasz cicho: "Grotecha, bracie, grotecha". Brudna koszula rozmówcy już nie sprawia ci
domu czeka na mnie żona. Masz szczęście, że nie masz żony... Naprawdę jedziesz?<br>- Powiedziałem.<br>- To wielka sprawa... Z czego się śmiejesz?<br>- Cieszę się.<br>- Aha... Proszę pani, jeszcze jedno piwo. Nic... Nie mam żadnego pomysłu. A forsa się kończy.<br>- Słuchaj, mam na drogę tylko kilka setek. Jeżeli chcesz, za stówę coś wymyślę.<br>- Kiedy?<br>- Zaraz. Co to ma być?<br>- Grotecha, bracie, grotecha.<br>Przez chwilę zastanawiasz się, czy nie uderzyć twego rozmówcy w twarz. Jeden cios w szczękę wystarczyłby, żeby spadł z krzesła. Nie znosisz takiego sposobu mówienia. Nagle stajesz się zadowolony. Powtarzasz cicho: "Grotecha, bracie, grotecha". Brudna koszula rozmówcy już nie sprawia ci
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego