nosa któregoś z narciarzy, szeroko rozrzucone w lawinisku, a z kolei jeden kijek narciarski, po czym w pewnej odległości drugi. Jak się później okazało, Roj nie zdążył już odpiąć nart, natomiast wypuścił z rąk kijki. Wbrew przewidywaniom Oppenheima, został on odnaleziony 3-go dnia wysoko w lawinisku.<br>Dość duże opóźnienie wynikło z kilku powodów. Inna grupa narciarzy, która podchodząc Upłazem spostrzegła lawinę i początki ochotniczej akcji ratunkowej, doszła do "Murowańca" z opóźnieniem (źle smarowane narty), kilkanaście minut zajęło uzyskanie połączenia z Dworcem Tatrzańskim, który wysłał natychmiast gońca pod Krokiew, gdzie Oppenheim współsędziował w skokach. Wyruszył on natychmiast po odczytaniu notatki do