apteki ujrzałyśmy sanie pędzące od strony dworca. Woźnica okładał konie batem, wyraźnie przerażony, jakby przed czymś uciekał. Na tylnym siedzeniu dwu żołnierzy z niepokojem odwracało się za siebie - czyżby ktoś ich gonił? Widok był niecodzienny, więc zatrzymałyśmy się, my i grupka innych osób, by zobaczyć, co z tej dziwnej ucieczki wyniknie? Kto ich goni? W tym momencie potężny wybuch wstrząsnął powietrzem, a na nasze głowy posypały się szyby z okien kamienic. Nikt nie wiedział, co się właściwie stało. Ludzie, a my z nimi, cofnęli się w stronę Krupówek i w tym momencie nastąpiła ponowna detonacja, tym razem od strony ulicy Kościeliskiej