Jędrek, syn naszego stróża Bronisława, dostał szablą w głowę... Ale szczęśliwie rana nie jest groźna... Wysyłam wam skrzynkę czekoladek Fruzińskiego... Napiszcie, czy doszły, bo to dzisiaj nic nie wiadomo... Z Włocławka przyjechał mecenas Szwoch i opowiadał, że zamordowano tam policmajstra i naczelnika straży ziemskiej... Strach pomyśleć, co z tego wszystkiego wyniknie... Cieszę się, że przynajmniej wy, w waszych Wielkich Łukach, żyjecie spokojnie..."<br><br><tit> 26. PAN ŁYCZEWSKI</><br><br>Rozpoczął się rok szkolny. Polina wyjechała na studia do Kijowa. Pochmurna dżdżysta jesień potęgowała szarzyznę wielkołuckiego życia. Dął porywisty wiatr strącając w sadzie jabłka z drzew, a z daleka miało się wrażenie, że to ktoś nieustannie