samego. Zaczął uczyć się jeszcze przykładniej. Biali, co prawda, trzymali się na uboczu, osobną grupą. Na Chińczyków patrzyli z pogardą. Przedrzeźniali: "Żółty! Gdzieś warkocz podział?" Lecz zadań ściągać nie brzydzili się. Pod ławką przyjaźnie częstowali rogalkiem. Za to na pauzie - nie podchodź! Ten sam, co odpisywał zadanie i rogalik wtykał, wyniośle odpali: "Odwal się, znajduchu!"<br>Razu pewnego P'an podsłuchał: na wielkiej pauzie zmówili się, żeby poprzerabiać w dzienniku stopnie. Piegowaty, z pieprzykiem na policzku, ukradł klucz od kancelarii <page nr=86>.<br> Popoprawiał wszystkie stopnie. Poznali. Przyszli na śledztwo: kto?<br>Wstał piegowaty:<br>- To nie my, to Chińczycy. Naumyślnie poprzerabiali nam stopnie, żeby nas wsypać. Sam