Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
żadnych objaśniających rozmów. Nie potrzebowali tego. Sądzę, że po prostu znali rzecz, należącą do repertuaru, który po kościołach i salach parafialnych dawano od całych wieków. Rozumieli też wszystko wcześniej od reszty widzów, wybuchając śmiechem, kiedy należało, jak na przykład w momencie, gdy dwójka żebraków ogarniętych paniką, że utraci swoje kalectwo, wynosi się ze sceny.
W ostatnim obrazie znowu oni, przyjęci przez możnego pana do pilnowania ogrodu. Na scenie drzewo z jabłkami, wniesione przez inspicjenta w niebieskim kombinezonie, do których ślepy nie może trafić, bo ich nie widzi, a chromy dosięgnąć, niezdolny ustać na nogach. Po bezskutecznych próbach wpadają na myśl, żeby
żadnych objaśniających rozmów. Nie potrzebowali tego. Sądzę, że po prostu znali rzecz, należącą do repertuaru, który po kościołach i salach parafialnych dawano od całych wieków. Rozumieli też wszystko wcześniej od reszty widzów, wybuchając śmiechem, kiedy należało, jak na przykład w momencie, gdy dwójka żebraków ogarniętych paniką, że utraci swoje kalectwo, wynosi się ze sceny.<br>W ostatnim obrazie znowu oni, przyjęci przez możnego pana do pilnowania ogrodu. Na scenie drzewo z jabłkami, wniesione przez inspicjenta w niebieskim kombinezonie, do których ślepy nie może trafić, bo ich nie widzi, a chromy dosięgnąć, niezdolny ustać na nogach. Po bezskutecznych próbach wpadają na myśl, żeby
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego