Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 37
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
by wręczyć kwiaty i upominki. Nasza wizyta trwała ponad godzinę, gdyż Witold Paryski był w tym dniu znakomicie usposobiony do rozmów i wspomnień z wypraw ratunkowych i górskich. Zanotowałem w skrócie relację z jednej wyprawy ratunkowej, w której uczestniczył w 1935 roku. W Żlebie Kirkora między Giewontem a Małym Giewontem wypadkowi uległ młody turysta z Krakowa.
- Przechodziłem Krupówkami, było letnie popołudnie. Spotkał mnie Naczelnik Straży Ratunkowej TOPR Józef Oppenheim i powiedział, żebym poszedł na wyprawę ratunkową. Ubrany byłem w garnitur, nie było czasu, żeby się przebrać. Drugim napotkanym był Tadek Pawłowski. Oppenheim podwiózł nas na motorze do Doliny Strążyskiej. Idąc szybko
by wręczyć kwiaty i upominki. Nasza wizyta trwała ponad godzinę, gdyż Witold Paryski był w tym dniu znakomicie usposobiony do rozmów i wspomnień z wypraw ratunkowych i górskich. Zanotowałem w skrócie relację z jednej wyprawy ratunkowej, w której uczestniczył w 1935 roku. W Żlebie Kirkora między Giewontem a Małym Giewontem wypadkowi uległ młody turysta z Krakowa.<br>- Przechodziłem Krupówkami, było letnie popołudnie. Spotkał mnie Naczelnik Straży Ratunkowej TOPR Józef Oppenheim i powiedział, żebym poszedł na wyprawę ratunkową. Ubrany byłem w garnitur, nie było czasu, żeby się przebrać. Drugim napotkanym był Tadek Pawłowski. Oppenheim podwiózł nas na motorze do Doliny Strążyskiej. Idąc szybko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego