Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
schodach na wieżyczki domów, wsłuchiwał w kroki i głosy dudniące pod wiaduktami. Bez wiary docierał do końca torowisk. Był również na skarpie, na tyłach starej piekarni, zajrzał na rynek przy Kolejowej, ale nigdzie ani śladu Północnego. W "Cepelinie" też nic. Nawet żadnego znajomego nie spotkał. Gapił się na przejeżdżające samochody, wypatrując różowej limuzyny. Przebiegał wzrokiem przez siedzenia zatrzymujących się na przystankach autobusów, na rondzie czekał z pół godziny. Podobnie jak przed miesiącem wynurzył się z podziemnego przejścia i dotarł do placu przy ratuszu. Na ławeczkach mnóstwo małolatów, obok fontanny stary pank proszący o kasę. Zaszedł do "Belzekomu". Rozgadany pan Rybek tylko
schodach na wieżyczki domów, wsłuchiwał w kroki i głosy dudniące pod wiaduktami. Bez wiary docierał do końca torowisk. Był również na skarpie, na tyłach starej piekarni, zajrzał na rynek przy Kolejowej, ale nigdzie ani śladu Północnego. W "Cepelinie" też nic. Nawet żadnego znajomego nie spotkał. Gapił się na przejeżdżające samochody, wypatrując różowej limuzyny. Przebiegał wzrokiem przez siedzenia zatrzymujących się na przystankach autobusów, na rondzie czekał z pół godziny. Podobnie jak przed miesiącem wynurzył się z podziemnego przejścia i dotarł do placu przy ratuszu. Na ławeczkach mnóstwo małolatów, obok fontanny stary pank proszący o kasę. Zaszedł do "Belzekomu". Rozgadany pan Rybek tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego