się wyraz twarzy telepatki. Robię się nerwowy, pomyślał. Ten pościg wszystkich nas zmęczył, fizycznie i psychicznie. Czas już z tym skończyć. Czas najwyższy. <br>Zimny dreszcz przeszedł mu po plecach. Przypomniał sobie sen, który nawiedził go poprzedniej nocy.<br>- Dobra jest! - otrząsnął się. - Dość medytowania. Po koniach!<br> Boreas Mun zwisał z siodła, wypatrywał śladów. Nie było łatwo. Ziemię skuło na kość, na grudę, sypki, szybko zdmuchiwany wiatrem śnieg utrzymywał się tylko w bruzdach i rozpadlinach. W nich to Boreas wyszukiwał odciski podków karej klaczy. Musiał uważać pilnie, by nie zgubić tropu, zwłaszcza teraz, gdy dobiegający ze srebrnego pudełka magiczny głos zamilkł, przestał udzielać