Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
pójść, jeśli cię to
interesuje...
A teraz wypij i zjedz, co przyniosłam.
Pochwaliłem kanapki, ciasto, jabłka, wszystko pochwaliłem.
Jadłem i chwaliłem.
Z prawdziwym apetytem.
I sam też chciałem się pochwalić, jaki znów jestem zgrabny, bo
ręka spisywała się wspaniale, jak za dawnych czasów.
Więc kiedy Helena chciała mi podać do wypicia, do ust, kubeczek z
herbatą, powiedziałem, że dzięki, nie trzeba.
I złapałem go sam.
Przez chwilę było dobrze, doniosłem do warg kubeczek od termosu, lecz zanim
upiłem, ocknął się ten diabelski paroksyzm, gwałtowny
skręt nadgarstka skompromitował mnie z bezczelną złośliwością.
Ochlapałem się gorącą herbatą!
Helena odskoczyła ode mnie, lecz za
pójść, jeśli cię to<br>interesuje...<br> A teraz wypij i zjedz, co przyniosłam.<br> Pochwaliłem kanapki, ciasto, jabłka, wszystko pochwaliłem.<br> Jadłem i chwaliłem.<br> Z prawdziwym apetytem.<br> I sam też chciałem się pochwalić, jaki znów jestem zgrabny, bo<br>ręka spisywała się wspaniale, jak za dawnych czasów.<br> Więc kiedy Helena chciała mi podać do wypicia, do ust, kubeczek z<br>herbatą, powiedziałem, że dzięki, nie trzeba.<br> I złapałem go sam.<br> Przez chwilę było dobrze, doniosłem do warg kubeczek od termosu, lecz zanim <br>upiłem, ocknął się ten diabelski paroksyzm, gwałtowny<br>skręt nadgarstka skompromitował mnie z bezczelną złośliwością.<br> Ochlapałem się gorącą herbatą!<br> Helena odskoczyła ode mnie, lecz za
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego