Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Fakt
Nr: 02.11 (35)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2004
W sądzie policjant wszedł do sekretariatu wydziału karnego, pobrał klucze do sali przesłuchań - opowiada pani Anna. Podeszła do niej elegancko ubrana urzędniczka. - Policjant powiedział mi, że to pani sędzia, która mnie przepyta.
Miła sędzia zabrała pieniądze do depozytu, a panią Annę wprowadziła do pokoju przesłuchań. Po 3 godzinach policjanci sądowi wyprosili "podejrzaną" z sali. Cierpliwie czekała na korytarzu. W końcu zapytała, kiedy nastąpi jej przesłuchanie? Ci o niczym nie wiedzieli!
- To był umundurowany funkcjonariusz. Nie da się wszystkich skontrolować. To byli specjaliści w swoim fachu - tłumaczy Ewa Dyczek, wiceprezes Sądu Rejonowego w Cieszynie.
Rabusie przepadli jak kamień w wodę. Pani Anna
W sądzie policjant wszedł do sekretariatu wydziału karnego, pobrał klucze do sali przesłuchań&lt;/&gt; - opowiada pani Anna. Podeszła do niej elegancko ubrana urzędniczka. &lt;q&gt;- Policjant powiedział mi, że to pani sędzia, która mnie przepyta.&lt;/&gt;<br>Miła sędzia zabrała pieniądze do depozytu, a panią Annę wprowadziła do pokoju przesłuchań. Po 3 godzinach policjanci sądowi wyprosili "podejrzaną" z sali. Cierpliwie czekała na korytarzu. W końcu zapytała, kiedy nastąpi jej przesłuchanie? Ci o niczym nie wiedzieli!<br>&lt;q&gt;- To był umundurowany funkcjonariusz. Nie da się wszystkich skontrolować. To byli specjaliści w swoim fachu&lt;/&gt; - tłumaczy Ewa Dyczek, wiceprezes Sądu Rejonowego w Cieszynie.<br>Rabusie przepadli jak kamień w wodę. Pani Anna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego