Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Detektyw
Nr: 1 (149)
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
dniach stwierdził, że spośród kilkudziesięciu handlowców z ulicy Łabędziej tylko on jeden złożył doniesienie na policję.
- Głupia sprawa - to były pierwsze słowa aspiranta Włodzimierza T., który pojawił się w sklepie pana Wincentego, by opowiedzieć mu o nikłych szansach znalezienia gangu wymuszającego okupy. - Nikt oprócz pana nie złożył doniesienia. Przeciwnie, kiedy wypytywałem właścicieli tutejszych firm, każdy mnie przekonywał, że nikt nie przychodził z żądaniem okupu. Wygląda więc na to, że postanowili płacić i milczeć. Jeżeli tymczasem stawki za tę "ochronę" mają być naprawdę takie, jakie pan nam podał, to z tej jednej, krótkiej ulicy, faceci zgarną mnóstwo pieniędzy. Będzie tego około trzydziestu
dniach stwierdził, że spośród kilkudziesięciu handlowców z ulicy Łabędziej tylko on jeden złożył doniesienie na policję.<br>&lt;q&gt;- Głupia sprawa&lt;/&gt; - to były pierwsze słowa aspiranta Włodzimierza T., który pojawił się w sklepie pana Wincentego, by opowiedzieć mu o nikłych szansach znalezienia gangu wymuszającego okupy. &lt;q&gt;- Nikt oprócz pana nie złożył doniesienia. Przeciwnie, kiedy wypytywałem właścicieli tutejszych firm, każdy mnie przekonywał, że nikt nie przychodził z żądaniem okupu. Wygląda więc na to, że postanowili płacić i milczeć. Jeżeli tymczasem stawki za tę "ochronę" mają być naprawdę takie, jakie pan nam podał, to z tej jednej, krótkiej ulicy, faceci zgarną mnóstwo pieniędzy. Będzie tego około trzydziestu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego