Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 33
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
zabrała z domu. Wiedział, po co wiozą go na komendę, bo powiedziała mu o tym jedna z dziewczynek. Twierdzi, że podpisując swoje zeznania, w których przyznaje się do winy, nie wiedział, co podpisuje. Teraz w aktach sprawy jest jeszcze kartka z przeprosinami od nastolatek. Przepraszają, że kłamały o tym, co wyrabia piekarz.
W sądzie uważają, że czyny, jakich dopuszczał się Stefan B. w obecności dziewczynek, przypominają tandetny podryw. Jeden z sędziów wspomina też o braku rozsądku nastolatek. Jeśli niektóre z nich przychodziły do piekarni regularnie przez półtora roku, musiały mieć z tego frajdę.

Najważniejsze pytanie powraca jak refren: gdzie byli rodzice
zabrała z domu. Wiedział, po co wiozą go na komendę, bo powiedziała mu o tym jedna z dziewczynek. Twierdzi, że podpisując swoje zeznania, w których przyznaje się do winy, nie wiedział, co podpisuje. Teraz w aktach sprawy jest jeszcze kartka z przeprosinami od nastolatek. Przepraszają, że kłamały o tym, co wyrabia piekarz.<br>W sądzie uważają, że czyny, jakich dopuszczał się Stefan B. w obecności dziewczynek, przypominają tandetny podryw. Jeden z sędziów wspomina też o braku rozsądku nastolatek. Jeśli niektóre z nich przychodziły do piekarni regularnie przez półtora roku, musiały mieć z tego frajdę.<br><br>Najważniejsze pytanie powraca jak refren: gdzie byli rodzice
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego