Typ tekstu: Książka
Autor: Broszkiewicz Jerzy
Tytuł: Doktor Twardowski
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1978
Pirs czy ten mały blondynek z dużej sali.
Mnie nie trzeba mówić. Ja widzę.
Widzę świat w całym jego zgiełku i pomieszaniu, w ruchu i pośpiechu.
Widzę, co się dzieje pod przesłoną ludzkiej twarzy.
Ja to widzę i umiałem to malować.
Zacząłem sobie wyra biać nazwisko.
Tak to się mówi: wyrabiać nazwisko.
Ale z nazwiskiem, proszę pana, rosły ambicje. Poprzeczka coraz wyżej, coraz wyżej.
Zacząłem dla rozpędu od sety.
Potem zrozumiałem: mało. No więc ćwiarteczka, ćwiartunia.
Ale sam pan powiedz: co to jest ćwiartunia? Dziecięca porcja.
Idźmy dalej: tu sztalugi, tu pół litra. Ale na sztalugach coraz gorzej.
A zresztą, kto
Pirs czy ten mały blondynek z dużej sali.<br>Mnie nie trzeba mówić. Ja widzę.<br>Widzę świat w całym jego zgiełku i pomieszaniu, w ruchu i pośpiechu.<br>Widzę, co się dzieje pod przesłoną ludzkiej twarzy.<br>Ja to widzę i umiałem to malować.<br>Zacząłem sobie wyra biać nazwisko.<br>Tak to się mówi: wyrabiać nazwisko.<br>Ale z nazwiskiem, proszę pana, rosły ambicje. Poprzeczka coraz wyżej, coraz wyżej.<br>Zacząłem dla rozpędu od sety.<br>Potem zrozumiałem: mało. No więc ćwiarteczka, ćwiartunia.<br>Ale sam pan powiedz: co to jest ćwiartunia? Dziecięca porcja.<br>Idźmy dalej: tu sztalugi, tu pół litra. Ale na sztalugach coraz gorzej.<br>A zresztą, kto
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego