grzeszników, Magdalen, chorych na ciele i duszy. I to co uderza nasze oczy, to jakaś tajemnicza solidarność z obwinionymi. Jest ona tym bardziej uderzająca, że naturalnym odruchem człowieka, który spotyka się z winą drugiego, jest odruch ucieczki i pozostawienia winnego <page nr=313> samemu sobie. Istniejące w świecie związki między niewinnymi a obwinionymi wyrastają przeważnie na współczuciu, uznaniu człowieczeństwa, nadziei na poprawę, ale nigdy lub prawie nigdy nie są to związki wspólnego niesienia winy. U Jezusa jest inaczej. U Niego wszelka solidarność oparta o współczucie, czy o co tam jeszcze, ma charakter wtórny, natomiast podstawowe jest uczestnictwo w niesieniu winy. Dlatego powie Péguy: <q>"Nikt