Naturalnie pojawiają się jakieś iskry, jakieś zamglenia, jakiś dymek myśli, jakby go przywiało z czyjegoś papierosa - to wszystko zatrzepocze i zniknie... I człowiek idzie dalej, i ma twarz przechodnia... I nawet nie obejrzy się, bo co prawda pomyślał przed chwilą o tej istocie i wzrokowi nastręczył się jakiś sekret w wyrazie twarzy lub geście rąk - można by przystanąć, popatrzeć, albo jeszcze coś innego, przecież oni wyciągają się do każdego i proszą, może nie tylko o pieniądze... Ty jednak przechodzisz, a potem siadasz w domu i o tym piszesz. Przecież pisząc o takich wrażeniach, stręczymy się ze swą wrażliwością. Pokazujemy ją stokroć wrażliwszą