Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
dziarskim głosem zawołał: - Do koryta, panowie szlachta!
Nie słyszeliście, że dzwonią?!
Obiad!...
Zanim zdążył to obwieścić, kilku zerwało się z łóżek i na wyprzódki, popychając się wybiegło z sali, wśród nich młody D., Jasieńku i Wacuchna.
Dziadek siedział nieporuszony.
Następni wychodzili bez szczególnego pośpiechu, ale na ich obliczach malowała się wyraźna radość i podniecenie, jakkolwiek trzymane w ryzach, jak przystało na mężów stanu, choć odsuniętych od władzy.
Tylko książę udawał, że jest zajęty oglądaniem swoich paznokci.
Komnata w mig opustoszała i na katafalkach pozostały jeno porzucone koce w odcieniach karmazynu i bieli.
Mimo śladów poniewierki pyszne i puszyste, niezwykłe.
Jakby wszystko
dziarskim głosem zawołał: - Do koryta, panowie szlachta!<br>Nie słyszeliście, że dzwonią?!<br>Obiad!...<br>Zanim zdążył to obwieścić, kilku zerwało się z łóżek i na wyprzódki, popychając się wybiegło z sali, wśród nich młody D., Jasieńku i Wacuchna.<br>Dziadek siedział nieporuszony.<br>Następni wychodzili bez szczególnego pośpiechu, ale na ich obliczach malowała się wyraźna radość i podniecenie, jakkolwiek trzymane w ryzach, jak przystało na mężów stanu, choć odsuniętych od władzy.<br>Tylko książę udawał, że jest zajęty oglądaniem swoich paznokci.<br>Komnata w mig opustoszała i na katafalkach pozostały jeno porzucone koce w odcieniach karmazynu i bieli.<br>Mimo śladów poniewierki pyszne i puszyste, niezwykłe.<br>Jakby wszystko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego