Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
z wielbłądów, ledwie zdążyły przysiąść, i biegniemy do najbliższej z trzech piramid, zbudowanej z potężnych kamiennych ciosów, ale pomagając sobie nawzajem, wspinamy się na nie, pokonując cierpliwie ten nierówny pochyły stok, i wreszcie osiągamy szczyt,
owa tafla błękitu to Nil, który rozlewa się tu szeroko, stąd, z góry, widać to wyraźnie, a koledzy stoją u podnóża i krzyczą coś do nas, ale my nie słyszymy ich słów, przeżywamy nasz mały tryumf zdobywców...
a potem w mgnieniu oka odbywamy drogę powrotną...
i już wmieszani w naszą niewielką gromadkę zanurzamy się w mrok rozświetlany tylko zawieszonymi na ścianach kagankami oliwnymi, oddalonymi od siebie
z wielbłądów, ledwie zdążyły przysiąść, i biegniemy do najbliższej z trzech piramid, zbudowanej z potężnych kamiennych ciosów, ale pomagając sobie nawzajem, wspinamy się na nie, pokonując cierpliwie ten nierówny pochyły stok, i wreszcie osiągamy szczyt,<br>owa tafla błękitu to Nil, który rozlewa się tu szeroko, stąd, z góry, widać to wyraźnie, a koledzy stoją u podnóża i krzyczą coś do nas, ale my nie słyszymy ich słów, przeżywamy nasz mały tryumf zdobywców...<br>a potem w mgnieniu oka odbywamy drogę powrotną...<br>i już wmieszani w naszą niewielką gromadkę zanurzamy się w mrok rozświetlany tylko zawieszonymi na ścianach kagankami oliwnymi, oddalonymi od siebie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego