ją odciągnąć sprzed bramy. Bomba eksplodowała, zabijając ponad czterdziestu ludzi, w tym dwóch braci i szwagra emira. Jeden z jego synów został ranny. To, że nie zginął sam mułła Omar, graniczyło z cudem. Życie zawdzięczał młodemu, ślepo mu oddanemu Hafezowi Madżidowi, który wyciągnął go z płonącego samochodu, bo właśnie zamierzał wyruszyć w podróż. Omar uczynił później dwudziestoparoletniego Hafeza komisarzem policji w całym Kandaharze.<br>Po każdym z zamachów, do których dochodziło w Kabulu tym częściej, im dłużej i bezwzględniej panowali talibowie, ich żołnierze urządzali obławy, aresztując prawdziwych i rzekomych złoczyńców. Jedni trafiali do więzienia Pul-e Czarhi na przedmieściach stolicy, inni kończyli na szubienicach