geście było tyle ciepła, że Joanna grzała się nim jak przy ognisku, jakby naprawdę miała ten sweter na sobie. Co mogło być potem, nie wiadomo, Joanna nie szła dalej tym korytarzem, cofała taśmę i znów wsłuchiwała się w to magiczne "nałóż", i znów cofała taśmę, aż do chwili, gdy coś wyrywało ją z mroku korytarza na powierzchnię lub gdy zapadała w sen, w dwuosobowym namiocie, obok Elki. <br><br>Instruktor nie był ślepy. Wręcz przeciwnie, był bardzo wrażliwy na sygnały płynące od panienek, którym co roku pomagał poznać trudną sztukę żeglowania. Zdawał sobie sprawę, że wszystkie o nim marzą. Był przystojnym facetem i