Typ tekstu: Książka
Autor: Grynberg Henryk
Tytuł: Drohobycz, Drohobycz
Rok: 1997
Belsen dwieście osiemdziesiąt. Wyciągałyśmy zwłoki z baraków, ciągnęłyśmy je na stos, to była cała nasza praca. Po to szłyśmy sześć tygodni przez pola, na których większość została. Kiedy przeciągnęłyśmy dosyć zwłok, dostawałyśmy zupę. Pracy miałyśmy pod dostatkiem. Dostawałyśmy za nią zupę i tyfus. Mdlałam z pragnienia i budziłam się z wyschniętymi ustami. Leżałam przy zbiorniku z wodą, której nie należało pić, bo była zatruta tyfusem. Wszyscy o tym wiedzieli, nie pili, umierali z pragnienia. Kapo przynosiła mi gotowany czarny płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.

Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z
Belsen dwieście osiemdziesiąt. Wyciągałyśmy zwłoki z baraków, ciągnęłyśmy je na stos, to była cała nasza praca. Po to szłyśmy sześć tygodni przez pola, na których większość została. Kiedy przeciągnęłyśmy dosyć zwłok, dostawałyśmy zupę. Pracy miałyśmy pod dostatkiem. Dostawałyśmy za nią zupę i tyfus. Mdlałam z pragnienia i budziłam się z wyschniętymi ustami. Leżałam przy zbiorniku z wodą, której nie należało pić, bo była zatruta tyfusem. Wszyscy o tym wiedzieli, nie pili, umierali z pragnienia. Kapo przynosiła mi gotowany czarny płyn, tylko to piłam. Gdyby nie ona, już bym się nie podniosła.<br><br>Pewnej nocy rozpętała się burza z grzmotami i błyskawicami. Z
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego