kwalifikuje się jako złośliwość przedmiotu martwego, o ile można uznać za taki chodzący zegarek. Nie było to wielkie przestępstwo, a jednak byłem czynem swym przerażony. Ze strachu też przed jakąś nie do przewidzenia przeze mnie karą, a może właśnie w przewidywaniu powtórki z paska do ostrzenia brzytwy, postanowiłem ukryć mój występek i zwierzyłem się zeń tylko mamie, która podjęła się, w tajemnicy przed ojcem, oddać zegarek do reperacji. Zanim jednak został zreperowany, ojciec, chcąc mi zapewne zrobić przyjemność, zapytał mnie która godzina, a kiedy okazało się, że nie mam zegarka, zapytał z kolei zdumiony, co się z nim stało. Zdumienie ojca