Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
mnie zbliżał - nie mogłem jej nie poznać:
to moja piękna zmarła matka odnalazła mnie tu już pierwszego dnia.
Przemiana
Jest nas tu kilkudziesięciu: ostrzyżeni do skóry, nadzy, stoimy w sklepionym refektarzu, nie odważając się nie tylko głośniej odezwać, ale nawet głębiej odetchnąć, bo wydaje się nam, że zabrzmiałoby to jak wystrzał, i tylko obrzucamy się spojrzeniami: jeszcze się nie znamy, jeszcze nie wiemy, kto jest kim, jak się nazywa, skąd pochodzi, choć wszyscy wiemy, skąd zostaliśmy ocaleni, i już nie wstydzimy się siebie nawzajem, nie przysłaniamy dłońmi naszych nieopierzonych ptaszków,
ale we mnie, rzecz dziwna, budzi się wstyd, jakiego przedtem nie
mnie zbliżał - nie mogłem jej nie poznać:<br>to moja piękna zmarła matka odnalazła mnie tu już pierwszego dnia.<br>Przemiana<br>Jest nas tu kilkudziesięciu: ostrzyżeni do skóry, nadzy, stoimy w sklepionym refektarzu, nie odważając się nie tylko głośniej odezwać, ale nawet głębiej odetchnąć, bo wydaje się nam, że zabrzmiałoby to jak wystrzał, i tylko obrzucamy się spojrzeniami: jeszcze się nie znamy, jeszcze nie wiemy, kto jest kim, jak się nazywa, skąd pochodzi, choć wszyscy wiemy, skąd zostaliśmy ocaleni, i już nie wstydzimy się siebie nawzajem, nie przysłaniamy dłońmi naszych nieopierzonych ptaszków,<br>ale we mnie, rzecz dziwna, budzi się wstyd, jakiego przedtem nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego