Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
podejrzliwe, trochę niepewne spojrzenie. Następnie odwróciła wzrok, udając, że odczytuje informacje z ekranu.
- Prawdę mówiąc, też się wygłodziłem w tym pudle - oświadczył Dopierała, który w komputer nie stukał i zdążył oczyścić talerz. - Jeśli pana stać, wziąłbym jeszcze jedną kiełbaskę. Małe jakieś dają...
- Jeszcze stać. Ale trochę się dziwię Zagrodzie. Nie wysyła się żołnierza w trasę bez jakiejś diety.
- Nie bardzo nas wysyłał. To pani porucznik kazała mi jechać. A zaskórniaki owszem, były. Ale poszły na paliwo. No i parking.
- Parking? - zapytali prawie jednogłośnie. Tylko Dopierałę to rozbawiło.
- Policyjny - wyjaśnił, kiedy już skończył szczerzyć zęby. - Było nie było, wzięli nas na hol
podejrzliwe, trochę niepewne spojrzenie. Następnie odwróciła wzrok, udając, że odczytuje informacje z ekranu.<br>- Prawdę mówiąc, też się wygłodziłem w tym pudle - oświadczył Dopierała, który w komputer nie stukał i zdążył oczyścić talerz. - Jeśli pana stać, wziąłbym jeszcze jedną kiełbaskę. Małe jakieś dają...<br>- Jeszcze stać. Ale trochę się dziwię Zagrodzie. Nie wysyła się żołnierza w trasę bez jakiejś diety.<br>- Nie bardzo nas wysyłał. To pani porucznik kazała mi jechać. A zaskórniaki owszem, były. Ale poszły na paliwo. No i parking.<br>- Parking? - zapytali prawie jednogłośnie. Tylko Dopierałę to rozbawiło.<br>- Policyjny - wyjaśnił, kiedy już skończył szczerzyć zęby. - Było nie było, wzięli nas na hol
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego