i las spowiła mgła. Na dodatek od początku prześladował chłopców pech. Najpierw Kar złamał łuk i stracił sporo czasu na sporządzenie drugiego. Potem Bar zgubił swe skórzane łapcie. Doszli do miejsca, w którym; musieli się rozdzielić.<br><br><page nr=9><br>Kar, doskonale posługujący się bronią, zajął upatrzone "stanowisko obserwacyjne". Zadaniem Bara, dobrego tropiciela, było wyszukanie kryjówki i wypłoszenie z niej zwierzyny. Czasu było już niewiele, dochodziło południe. Tropiciel, mimo iż gałęzie mocno: kłuły go w stopy, zagłębiał się w leśnej gęstwinie coraz szybciej. Biegł sobie tylko znanymi szlakami, które przemierzał już wielokrotnie. Nagle ujrzał olbrzymiego, czarnego dzika. Był to wspaniały okaz. Czyżby więc, mimo początkowych