zabrakło mi miłości matki. Byłem sam.<br><br>Zaraz dowiedział się o moim przyjeździe Hermann Schultze-Bobolescu i domagał się, bym go bezzwłocznie odwiedził. Moje pokolenie darzyło Hermanna szacunkiem i sympatią. Był to jedyny chyba malarz starszej generacji, który okazywał zainteresowanie naszą pracą, który w sposób twórczy krytykował nasze pierwsze próby i wyszukiwał nam mecenasów.<br>Jego studio mieściło się wewnątrz rzekomo romańskiej, odrestaurowanej ruiny na południowym krańcu miasta. Wnętrze było dość ciemne, ale ten szczegół, jak Hermann zwykł był mawiać za dawnych czasów, zmuszał go do posługiwania się jasnymi, jaskrawymi barwami, od których instynktownie stronił, a które, przeczuwał niemniej instynktownie, były w jego