dałem mu do zrozumienia, że wiem. I ile wiem. <br>- Tak było, paniczu - goliard pokraśniał, zakłopotany. - Oj, obleciał mnie wtedy strach... Ale rzecz się prędko... wyjaśniła... <br>- Wyjaśniło się - przerwał spokojnie Samson - że pan Tybald ma znajomości. Wśród husytów z Hradca Kralove. Dla nich bowiem, jak się zapewne już domyślacie, pracuje jako wywiadowca i emisariusz. <br>- Cóż za zbieg okoliczności - Szarlej wyszczerzył zęby. - I jakiż urodzaj na... <br>- Szarleju - uciął zza swego konia Urban Horn. - Nie drąż tematu. Dobrze?<br>- Ależ dobrze, dobrze. Mów dalej, Samsonie. Skąd wiedziałeś, gdzie nas szukać?<br>- A to rzecz ciekawa. Kilka dni temu, w oberży pod Broumovem, podszedł do mnie młodzieniec