szklanki z herbatą, proboszcz przetarł dłonią spocone czoło. <br>- Niewiele znajdują... W najlepszym razie cmentarz. I mówią chórem: "To pewnie tu..." Bo przy kilku nazwiskach znaleźli rocznik zbliżony do rocznika ojca zaginionego... między Wisłą i Uralem. Docencie drogi... jak Europa szeroka... wszędzie to szukanie ojca, te tysiące żołnierzy w grobach zbiorowych, wywlekanych ze zgnilizny w imię godnego pochowku... ta dolina wypełniona po brzegi popiołem judejskim. <br>Przerwał, czy też skończył, i patrzył na Hansa ni to z litością, ni to ze zdziwieniem, jakby chciał rzec: "I pan, historyk, bawi się w takie sentymentalne eksploracje..." Tym razem w ciszy, która nastała, nie zjawił się