Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
miała w czubie,
pojęła, że zrobiła faux pas,
nie chcąc więc zrażać sobie chłopa,
rzekła z prostotą: Tak, to lubię!
Bądź pan tak dobry, filozofie,
i usiądź przy mnie tu, na sofie!
Zadała tym niezłego szyku.

Kiedy szła z Levym do mieszkania,
mówiła czule: Ty karliku,
odwiedzić mi cię skromność wzbrania,
lecz trudno, pójdę, gdy dasz słowo,
że mnie nie będziesz napastował!

W mieszkaniu zaś - sromotna klapa.
Stoss, chcąc odsunąć bólu chwilę,
zdejmuje termos włoski z półki:
że niby będzie parzył kawę,
do kuchni idzie żreć pigułki.
Parzenie ciągnie się bez granic.
Stoss, czując, że to wszystko na nic,
na rozpaczliwy
miała w czubie,<br>pojęła, że zrobiła faux pas,<br>nie chcąc więc zrażać sobie chłopa,<br>rzekła z prostotą: Tak, to lubię!<br>Bądź pan tak dobry, filozofie,<br>i usiądź przy mnie tu, na sofie!<br>Zadała tym niezłego szyku.<br><br>Kiedy szła z Levym do mieszkania,<br>mówiła czule: Ty karliku,<br>odwiedzić mi cię skromność wzbrania,<br>lecz trudno, pójdę, gdy dasz słowo,<br>że mnie nie będziesz napastował!<br><br>W mieszkaniu zaś - sromotna klapa.<br>Stoss, chcąc odsunąć bólu chwilę,<br>zdejmuje termos włoski z półki:<br>że niby będzie parzył kawę,<br>do kuchni idzie żreć pigułki.<br>Parzenie ciągnie się bez granic.<br>Stoss, czując, że to wszystko na nic,<br>na rozpaczliwy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego