trafił do aresztu, miał jej grozić "prysznicem", co w więziennym żargonie oznacza właśnie oblanie kwasem. <br>Cecylia Raudzis niczego nie zauważyła. Niczego się nie spodziewała. - Nikt z naszej rodziny nie prowadził wielkich interesów, nie było powodu, żebyśmy się kogokolwiek obawiali. Wszyscy byliśmy na państwowych posadach, czego i kogo mieliśmy się bać? - wzrusza ramionami. <br>Od lat pracowała w wojewódzkim urzędzie pocztowym, kontrolowała podległe urzędowi placówki terenowe. Lubiła swoją pracę, śmiała się, że praca ją lubi, nie wyobrażała sobie bez niej życia. <br> 13 lutego 1995 roku zamierzała wejść do opolskiego biura tylko na chwilę, w planach miała wizytację poczty w Brzeziu. Pamięta, że dzień