z bohaterstwem i pełną świadomością poświęcenia na ofiarę. Należy się obawiać, że ów wielki mąż, zbyt wysoko wzlatując na skrzydłach boskiej logiki, zatracał czasem horyzonty ludzkiej duszy. Prawdą jest, że Ifigenia w pierwszej części tragedii buntuje się przeciw nonsensowi składania swojego młodego życia w ofierze bogom, że błaga o litość, wzrusza, chwyta się wszelkich sposobów, aby uniknąć przeznaczonego losu. Ale gdy wszystko zawodzi, kiedy nawet Achilles, który tak się zarzekał, że do tego nie dopuści, oznajmia, że sytuacja jest diablo trudna, i tylko nie chcąc, by go miano za papinka, podtrzymuje miękko swoją poprzednią postawę, dając delikatnie, lecz wyraźnie do zrozumienia