żona akcyźnika, pani Stankiewiczowa, zacna i bogobojna kobieta...<br>- Ale on mały jeszcze, przelęknie się, biedny - rozpłakała się jawnie pani Linsrumowa.<br>- Trzeba księdza poprosić, pani kochana. Czwarty tydzień chłopiec leży. Już tylko skóra i kości zostały. I ojciec jego, świętej pamięci, młodo umarł, kto wie, co może być jutro. Lepiej zawsze z Bogiem, kochana pani.<br>- Taki on był zawsze inny. Trzy lata miał, bywało, w sukieneczce jeszcze chodził, przybiegał, bywało, do mnie, rączki kładł na kolana i pytał: "A po co człowiek żyje? A gdzie się słońce w nocy podziewa? A dlaczego Pan Jezus odszedł od ludzi?" Serce to u niego ze szczerego