tym, jak zabawa się skończyła, a jej goście wyszli z bloku.<br>Okazało się, że intuicja nie zawiodła młodego aplikanta. Ten trop okazał się właściwy. Zabójcą Doroty Z. był jej sąsiad z parteru, trzydziestoośmioletni inżynier Jan L., ojciec dwóch córek, stateczny, spokojny człowiek i przykładny mąż.<br>Kiedy dokładne badania medyczne potwierdziły z całą pewnością, że znaleziony obok martwej dziewczyny włos łonowy należał do niego, Jan L. przyznał się do winy i wyjaśnił tło zbrodni.<br><q>- Podobała mi się ta smarkula i wielekroć wyobrażałem siebie z nią w łóżku i w różnych pozycjach. Tamtego dnia, w sobotę, 17 czerwca, moja żona wyjechała z córkami do swoich