Typ tekstu: Książka
Autor: Iredyński Ireneusz
Tytuł: Dzień oszusta. Człowiek epoki
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1962
z Iks wyjechałem wczoraj przed trzecią, niebo nie przestrzegło deszczem ni zamiecią, list dostałem od Wandy, że tęskni okropnie, że blada przesiaduje w hotelowym oknie, wykorzystując więc zawodowe racje, udałem się w oficjalną delegację, miałem przyjechać dopiero za trzy tygodnie, lecz chciałem się zachować wobec żony miodnie, pocieszyć kochaną, co z dala od domu nie ma do kogo przytulić główki ni sromu". Powoli ściągnął inżynier krawat, a mówił przy tym "do hotelu wszedłem i pieszczot złakniony pędzę do numeru mojej zacnej żony, w numerze jej nie ma, a przecież dziesiąta została wybita przez straże na rontach, koleżanka Wandy, co w łożu spoczywa
z Iks wyjechałem wczoraj przed trzecią, niebo nie przestrzegło deszczem ni zamiecią, list dostałem od Wandy, że tęskni okropnie, że blada przesiaduje w hotelowym oknie, wykorzystując więc zawodowe racje, udałem się w oficjalną delegację, miałem przyjechać dopiero za trzy tygodnie, lecz chciałem się zachować wobec żony miodnie, pocieszyć kochaną, co z dala od domu nie ma do kogo przytulić główki ni sromu". Powoli ściągnął inżynier krawat, a mówił przy tym "do hotelu wszedłem i pieszczot złakniony pędzę do numeru mojej zacnej żony, w numerze jej nie ma, a przecież dziesiąta została wybita przez straże na rontach, koleżanka Wandy, co w łożu spoczywa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego